Świątynia Frey - Miejsce Wytchnienia i Odpoczynku

Frey

*po chwili oboje wyszli z błękitnych drzwi, które się tam pojawiły. Popatrzyła z czułością w oczy Keldorna, a potem go delikatnie pocałowała* - Idź coś zjedz, a ja niedługo wrócę... *to powiedziawszy poszła długim holem, aż doszła do drzwi sali treningowej*

Sir Keldorn

-Dobrze mówiąc szczerze to trochę zgłodniałem...*uśmiechnął się do niej i udał się do jadalni*

Freyja

*szła długim holem mając nadzieję, że Kel wszystkiego nie pożarł, bo i ona była ciutkę głodna*

Freyja

*biegła przez długi hol nie zatrzymując się, dopiero przy Bramie zrobiło się jej słabo i pociemniało jej przed oczami. Oparła się na klamce i zaczęła ciężko oddychać*

Sir Keldorn

*dobiegł do niej* -Frey co się stało...*zapytał zaniepokojony*

Freyja

- Nie nic... *otarła łzy z oczu, a potem na niego spojrzała i uśmiechnęła się promiennie, choć zbierało się jej na wymioty*

Sir Keldorn

*widząc, że coś jest nie tak zapytał znów* -Frey co się dzieję...-Pobladłaś...-Znów coś palnąłem...

Freyja

- Nie, tylko chyba za dużo zjadłam... *jęknęła i wybiegła na dwór zatykając sobie usta ręką*

Sir Keldorn

*po chwili stali już przed baramą*-Jeszcze trochę i się położysz...*uśmiechnął się do niej*

Freyja

*spojrzała na niego pobladłym licem, a jej usta poruszyły się bezgłośnie*

Sir Keldorn

*zatrzymał się i nadstawił ucho do jej ust aby usłyszeć co chce mu powiedzieć*

Freyja

- Wybacz mi Kel... *szepnęła tak cicho, że ledwo ją dosłyszał*

Sir Keldorn

*spojrzał jej w oczy i się skupił*- Powiedz mi w myślach co mam Ci wybaczyć..*powiedział i spojrzał na nią*

Freyja

*spojrzała na niego jeszcze bledsza* - Zasieś mnie do dawnego pokoju Hannibala, bo jestem strasznie zmęczona, proszę... *jej oczy zalśniły łzami*

Sir Keldorn

-Dobrze już idziemy... *odpowiedział i ruszył w kierunku pokoju*