Świątynia Frey - Miejsce Wytchnienia i Odpoczynku

Frey

*szli w kierunku Stajni, rozkoszując się ciepłem dnia*

Sir Keldorn

*gdy dojechali do bramy spojrzał na nią*-No to w drogę...-W odwiedzinki do małej Siri...

Frey

- Tak jedźmy, bo się już doczekać nie mogę... *szepnęła i mocniej się peleryną okryłą*

Frey

*szła Kamienną Ścieżką w kierunku Łąki Zaślubin, a wiatr rozwiewał jej rude włosy i targał połami kapłańskiej szaty. Po chwili dotarła na miejsce*

Rehael

*Z traktu przed świątynią na dróżkę kamienną się skierował, nadal w zamyśleniu powoli idąc. Dłonie nadal jak do modlitwy miał złożone. W końcu uniósł główkę i zielone oczka spojrzawszy w dal, rozszerzyły się lekko...*

Frey

*szła szybko, bo spieszyła się do Keldorna*

Frey

*gdy weszli na Kamienną Ścieżkę spojrzała na niego uważnie* - A może poszli byśmy zobaczyś twoją Stolarnię?... *zapytała z błyskiem w oku*

Sir Keldorn

*zaczerwienił się lekko*-Tak jeszcze tam nie byłem...*uśmiechnął się*-Więc chodźmy tam moje słoneczko...

Frey

*dyskretnie nie zauważyła koloru jego twarzy, złapała go za rękę i delikatnie pociągnęła go za sobą. Po chwili doszli do ogrodu, gdzie w głębi stał duży, drewniany budynek*

Frey

*wyszli z Ogrodu i szli wtuleni w siebie, lecz im bliżej byli tym jej twarz nabierała dziwniejszego wyrazu*

Sir Keldorn

*spojrzał na nią z uśmiechem*- Frey dobrze się czujesz...*zapytał lekko zaniepokojony*

Frey

- Nic mi nie jest... *rzekła cicho, lekko blednąc* - Wszystko jest w porządku... *rzekła, gdy dotarli do Bramy*

Sir Keldorn

-Coś jest nie tak...-Pozwól, że na ręce Cię wezmę...-Pobladłaś aż nadto...*po jego słowach trzymał ją na rękach*

Frey

*wtuliła się w niego mocno, bo czuła coraz większą słabość w nogach* - Dobrze... - Zabierz nas do pokoju dziecinnego... *rzekła cichutko, kryjąc twarz w połach jego porannika*

Sir Keldorn

-Dobrze...*odpowiedział i ruszył do wskazanego pokoju*