Świątynia Frey - Miejsce Wytchnienia i Odpoczynku

*był piękny ciepły i słoneczny poranek. Przechadzał się po trakcie ciesząc się tą chwilą*

-Tak pamiętam i to bardzo dobrze...-Rozumiem, że ja zostać nie mogę aby ochronić Stogusia...*spojrzał na nią*

*słuchał ze zdziwieniem tego co mówiła*-Frey co Ty mówisz...-Dlaczego ja o niczym nie wiem...

*spojrzał na Frey*-Tak gotowi...*odpowiedział*

*usiadł i zaczął się posilać*-Frey wszystko Ci wytłumaczy...*odpowiedział*

*uśmiechnął się widząc przyjaciela*-Raczej nic...-Czekamy na przybycie naszego przewodnika...

*roześmiał się*-Po prostu się nie da...-Postaram się iść blisko Ciebie abyś zawsze miała go pod ręką...

*podszedł do niej i chwycił jej plecak*-Pomyślałem sobie, że się wymienimy plecakami...-Jak mąż z żoną...*uśmiechnął się do niej*

*on również po chwili wrócił ubrany w odzienie podróżne i płaszcz, przez który przerzucone był dwa srebrne miecze, łuk i kołczan ze strzałami*-Ja również jestem już gotów...*uśmiechnął się*

*ruszył więc do zborojowni aby zabrać to co podsunał mu Ramzes*

-Frey daj mi swój plecak...-Ja go poniosę...-Droga daleka...*uśmiechnał się do niej i chwycił za plecak*-Nim wyruszymy wejdę jeszcze do zbrojowni na chwilę...

-Tak...*odparł lekko zdziwiony*-Tylko srebrną weźcie...-I pamiętajcie to poważna wyprawa i możemy z niej nie wrócić...

*uśmiechnał sie do Ramzesa*-To ruszamy w bój...-Czy zabrałeś srebrny oręż?*zapytał patrząc na niego*

-Dobrze...*odparł i ruszył za nią*

*odwrócił głowę w jej stronę, a następnie bardzo posmutniał. Zdawał sobie sprawę, że może nie wrócić z tej wyprawy. Ucałował Stogusia i ruszył do wyjścia*-Więc chodźmy...