Świątynia Frey - Miejsce Wytchnienia i Odpoczynku

Frey

Sala Kominkowa to duży pokój, w którym goście i domownicy mogą swobodnie o wszystkim porozmawiać. Stoją tu wszędzie porozstawiane miękkie fotele, pod ścianami stoi kilka dużych stołów do pisania, a kilka mniejszych stolików do gier towarzyskich stoi bliżej środka. Na jednej ze ścian wymurowano olbrzymi kominek, w którym co wieczór służba rozpala ogień. Przy ścianach postawiono olbrzymie biblioteczki. Do pokoju przez witrażowe okna wpada tyle światła ile powinno, lecz najprzyjemniej jest wtedy, gdy w kominku trzaska wesoły ogień, wtedy to cały pokój napełnia się jego blaskiem i ciepłem.

Tristian

*Wszedł cichym i powolnym krokiem, ściągnął prochowiec, położył go na stole i zaczął układać stosik w kominku. Kora brzozowa na rozpałkę, potem chrust. Rozpalił, położył grube bukowe polana obok ognia, by mogły wyschnąć. Usiadł sobie na gnatku, zaraz obok kominka. We włosach miał liście. Dawno już nie było w tych murach sentymentalnego wojownika. Wyciągnął z kieszeni piersiówkę i wypił z niej łyk. Znów powrócił z dalekich stron, znów musiał żegnać się z towarzyszami i patrzeć jak odchodzą za widnokręg. Dziś nie jest szczęśliwy dzień, o nie...*

Tristian

*Ogień dogasa. Już tylko żar, na czarnym popiele tli się tak, jak gwiazdy tlą się na nocnym niebie. Uśmiechnął się zagadkowo, a po policzku popłynęła jedna, jedyna łza. Wstał. Zasalutował do dogasającego ognia, łza kapnęła o posadzkę. Na pięcie wykonał w tył zwrot, i ruszył do wyjścia. Zatrzymał się przy drzwiach - na jedną krótką chwilkę.* Coś się kończy. *Wyszeptał i wyszedł.*

Frey

*doszła w końcu do saloniku, gdzie ogień wesoło swawolił. Podeszła do kominka, dołożyła kilka szczapek i usiadła wygodnie w fotel. Po chwili zrobiło się jej ciepło i błogo przymknęła więc oczy, a po chwili usnęła zmęczona*

Frey

*leżała na fotelu zwinięta w kłębek, a plecy bolały ją nawet przez sen, więc pojękiwała cichutko*

Frey

*w końcu cała obolała wstała z fotela i ruszyła do sypialni*

Ferin

* Dorzucił drwa do kominka, ogień z nową zajadlością zajął się trawieniem drewna. Usiadł na jednym z foteli, wyciagnął nogi i przysłuchiwał się trzaskającym płomieniom. Wkrótce przymknął oczy i zasnął... *

Ferin

*Otwarł oczy kilka godzin potem, poczół dziwny, kłujący ból w żebrach, zignorował go jednak i ruszył dalej. Postanowił obejrzeć nową salę treningową..*

Ivonne

#weszła do pokoju i najpierw wysprzątała kominek, potem przyniosła świeżych drew, a na końcu pozamiatała i umyła podłogi. Gdy już wszystko było zrobione, rozpaliła w kominku i otwarła okno, żeby wpuścić świeże powietrze#

Vereena

*Weszła do sali komninkowej, rozejrzała się dookoła. Miała zamiar pospacerować po Świątyni i jej okolicach, by zorientować się, gdzie co jest i poznać ją nieco lepiej. Westchnęła głęboko, wciągając do płuc świeże powietrze, wpadające przez otwarte okno.*

Vereena

*Świeże powietrze przypomniało jej o niezmierzonych przestrzeniach nieskażonej przyrody wokół. Uśmiechnęła się radośnie i postanowiła udać się do jakiego lasu czy też na łąkę.* Zdecydowanie tego mi trzeba *mruknęła do siebie i wyszła.*

Jan

#otwarł przed gościem drzwi# - To tutaj, zapraszam panie #spojrzał po salonku czy wszystko jest jak należy. Butelki z winem i koniakiem stały w małym oszkolnym kredensiku obok kielichów i pucharków, fotele były wytrzepane, a okno otwarte# - Zawiadomię panią o pańskim przybyciu #dodał i dyskretnie zniknął zostawiając gościa samego, by ten mógł w spokoju się rozgościć#

Shievan Khai

*Podziękował Janowi półukłonem, po czym zdjął kapelusz i pelerynę, przerzucił je przez oparcie fotela i podszedł do kredensu. Nalał sobie kieliszek czerownego wina, po czym usiadł w fotelu opodal okna, zakładając nogę na nogę i przekładając przez kolana laskę.*

Frey

*gdy wyszli z sypialni pociągnęła go za rękę na schody chichocząc przy tym radośnie* - No chodźże mój Ogrusiu i nie opieraj się boś, ciężki jak Smok... *w końcu udało się jej go zaciągnąć do saloniku*

Sir Keldorn

*gdy do niego weszli zauważył nieznajomego*-Witaj Panie...*następnie spojrzał na Frey chcąc aby poznała go z gościem*