Świątynia Frey - Miejsce Wytchnienia i Odpoczynku

Frey

*gdy słowa słowa pieśni przebrzmiały bogini stała znowu naprzeciwko płonącego kociołka. Bardzo delikatnie odłożyła świecę na swe miejsce na ołtarzu, a potem wzniosła do góry ręce i zawołała*

- Wielki Bogu Słońca,
Witam Twój powrót.
Niechaj Twój blask rozjaśni Boginię;
niechaj Twój blask rozjaśni Ziemię,
rozsiane nasiona i zapłodni lądy.
Wszystkie błogosławieństwa dla Ciebie,
odrodzony Jedyny Słońca !

Frey

*gdy słowa modlitwy przebrzmiały splotła ręce na piersi*

- Krąg jest zwolniony, lecz nie złamany,
niechaj spokój Bogini
Przybędzie w nasze serca,
Radosne spotkanie i radosna chwila.
I radosne spotkanie ponowne. Bądźcie błogosławieni.

Frey

*po tych słowach wzięła znowu w ręce czerowną świecę,
podeszła do drzewka Yule i przytknęła do niego świecę, a drzewko zajęło się płomieniem. Przez chwilę razem ze zgromadzonymi patrzyła jak drzewko płonie, a potem obraca się w popiół. Gdy całkowicie spłonęło odwróciła się i spojrzała na zgromadzonych, po czym jej usta poraz pierwszy tego wieczoru uśmiechnęły się promiennie*

- Oto rytuał zakończył się, a my biesiadujmy ku chwale Bogini i Boga...

*uśmiechnęła się znowu i podeszła do brata* - Witaj... *rzekła i ucałowała go w czoło*

Frey

- Wy również witajcie przyjaciele... *rozejrzała się po zgromadzonych* - A więc biesiadujmy i weselmy się...

Tristian

#Na polanę wkroczyli grajkowie z bębnami, skrzypkami, piszczałkami i przenajróżniejszymi innymi instrumentami. Anette - kcharka świątyni poczęła kroić odyńca i układać na talerze (widząc krasnoludów zrobiła dwa o wiele sporsze kawałki), razem z podpłomykami, a pachołki przyniosły kolejne beczki z trunkami#

Merkorn

* Przyglądając się ceremonii ledwie od śmiechu się wstrzymał *
- Gdzież to mnie, starego przygnało.
*Powiedział cicho do siebie i kolejny łyk z rogu upił*

Vereena

Biesiadujmy? No to biesiadujmy! *Podeszła do beczek z trunkami i nie zastanawiając się długo, nabrała do rogu pierwszego z brzegu trunku, od razu upijając spory łyk.*

DragoonMaster

*stał wpatrzony w boginie i nie mógł od niej oderwać oczu...gdy rytułał sie skończył a ona podeszła do Trisa skłonił sie jej tylko nisko nie mogąc wykrztusić z siebie słowa*

Frey

*najpierw podeszła do Verki i uściskała ją* - Witaj moja droga... *zaśmiała się* - I jak Ci się podobało.... *brew do góry delikatnie podniosła*

Tristian

*Otrząsnął się, i spojrzał na siostrę* Wiesz, jesteś genialna... *Podszedł do stołu gdzie siedział Ivan, i wyciągnął metalową tabakierę* Poczęstujesz się brodaty przykurczu?

Vereena

*Wciąż stała przy beczkach i zdawało się, że nieprędko z tamtąd odejdzie.* Zda mi się, że uczono mnie kiedyś, by alkoholu przenigdy z miksturami leczniczymi nie łączyć *zauważyła mimochodem, lecz bez żadnych widocznych oznak zmartwienia i upiła kolejny łyk.*

Mistrz Gry

*Rozejrzał się po wszystkich gościach, trochę zmieszany.* - Jak zabawa, to zabawa! A bez piwa nie ma zabawy! *Ruszył znowu do trunków i rozpoczął przyswajanie każdego z nich po kolei*

Sayuri

*była pod wrażeniem. Siedziała nadal, nie mogąc wrócić do siebie. W końcu się otrząsnęła, wstała i podeszła do beczek, by nalać sobie wina. Bardzo się cieszyła, iż zdążyła na ceremonię*

Frey

*gdy usłyszała słowa brata uśmiechnęła się tylko pod noskiem* - Przesadzasz jak zwykle, ale dziękuję... *nalała sobie trunku do rogu*

Vereena

Miło cię widzieć Frey *uśmiechnęła się.* Całkiem miłe święto *roześmiała się.* A biesiada to już zupełnie miła.