Świątynia Frey - Miejsce Wytchnienia i Odpoczynku

Frey

*krzyk Metz budził ją ze snu, przetarła zaspane oczy, potem wzięła synka na ręce i na męża spojrzała, a po twarzy pociekły jej łzy* - Gdy Kel się obudzi, powiedzcie mu, że wie gdzie i z kim będę.... *szepnęła i blada jak ściana wyszła mocno do siebie synka przytulając*

Arthas Lionheart

*podał jej ostrożnie córke*Jest piękna...*spojrzał na obie z uśmiechem*Frey prosiła abyś to wypiła,postawi cię na nogi...*powiedział ciepło*

Metztli

*zwięła córeczke delikatnie na ręce.*Ma oczka po Tobie*posala uśmiech Elfowi. Rozpieła delikatnie suknie i zaczęła karmić Riuku*

Metztli

*gdy skończyła karmić Córeczkę zapieła ostrożnie suknie* Dziękuje ze byłeś ze mną*rzekła nieśmiało do Arthasa*

Arthas Lionheart

*uśmiechnoł się i usiadł obok na łóżku biorąc żone za rękę.Spojrzał jej w oczy,po chwili spojrzał na córeczke i się cicho zaśmiał po czym pocałował żone*Nie ma za co...to mój obowiązek teraz...*uśmiechał się cały czas*

Metztli

*posłała mu serdeczny uśmiech wtulajac sie jednocześnie w niego*Tak...i nawet nie mam ochoty jej próbować*pusciła do nego oko.Usiłowała wstać*

Arthas Lionheart

*pomógł jej wstać powoli i ostrożnie.Patrzył cały czas z dziwnym podziwem na nią i uśmiechem*Dobrze...

Metztli

*uśmiechnęła się łobuzersko do niego i usiadła na łóżku jedną ręką ujmując go pod ramie a drugą przytulajac córeczkę.Usiłowała wstać jednak nie wyszło jej to i zezłosciła sie znacznie*

Metztli

Szlag by to trafił *syknęła podnisem strącajac z komódki koło łóżka puchar z anpraem od Frey*

Arthas Lionheart

*spojrzał troszke zdziwiony że strąciła napar.Podszedł do niej powoli i podniósł ją razem z córeczką*Chodźmy...*uśmiechnoł się,mając zamknięte oczy.Powoli je otworzył patrząc już przed siebie i idąc do komnaty*

Metztli

Przepraszam..nie chciałam się unosić*dziecko zamachało rączkami w jej ramionach*Cichutko maleńka cichutko*spoglądała z miłośią to na Elfa to na niemowle w ramionach. wyszła kierujac sie do komanty Elfa*

Metztli

8minąwszy drzwi do komanty Elfa wyszła w ciemnosć nocy iudałas ie do ich domu*Wiesz gdzei mnei szukać*rzuciła tlyko do Elfa. Słaniałąs ie na nogach*

Sir Keldorn

*po jakimś czasie obudził się. Pierwsze gdzie spojrzął na na łóżko, na którym miała spać Frey i Stoguś. Nie widząc nich zaczął ich szukać po całym Lazarecie się oglądając. Gdy ich nie znalazł spojrzął na Metztli i Artasa*-Czy niewiecie przypadkiem gdzie jest Frey i Stogus?

Frey

*gdy wyszła z Sali Kominkowej szybko przemierzyła schody i skierowała się ku Lazaretowi. Gdy do niego weszła, zobaczyła, że Kel już nie śpi* - Witaj kochany.... *szepnęła*

Sir Keldorn

*spojrzał na nią*-Witaj Freyjciu właśnie czekałem na odpowiedź gdzie jesteś...-Ale skoro już wróciłaś to nie ważne...-A Stoguś gdzie...*zapytał z uśmiechem*