Świątynia Frey - Miejsce Wytchnienia i Odpoczynku

Frey

*uśmiechnęła się do Metz uspokajająco* - Nic się nie martw będzie dobrze, tylko wody trzeba zagrzać... *na Arta spojrzała* - Tam jest piec i woda w garncu... *wskazała ręką drugi kąt Lazaretu*

Arthas Lionheart

Już się robi...*odparł troszke zdenerwowany i nastawił wody aby się zagotowała.Po chwili wrócił do dziewczyn spoglądając raz na jedną to na drugą ze zdziwieniem*

Metztli

*zacisnęła mocno zęby żeby nie krzyczeć. Spojrzała z wdziecznoscią na nich.rozluźniła sie nieco czujac jak ból trochę ustępuje*

Frey

*usiadła obok Metz na łóżku* - Zaraz przestanie boleć, to tylko tak jest na początku... *chwyciła jej dłoń i mocno ściśnęła* -Czy on ma zostać?... *wskazała głową Arta*

Metztli

*spojrzała oczami pełnymi łez na Artha* Tak niech zostanie...czuje sielepiej gdy jest*skurczyłas ie znowu w kolejnym atakau bólu* Tak dawno go nie było..*krzykneła nie mogąc juz wytrzymać*

Arthas Lionheart

*elf stanoł jak wryty w miejscu słysząc słowa Frey*Eeee...umm...może ja pójde...*mówił troszke przestraszony*

Frey

*uśmiechnęła się* - Jeśli chcesz pomóc, to musisz wykonywać dokładnie to co powiem... *rzekła do niego czulę* - A teraz usiądź na Metz i niech ona oprze się o Ciebie plecami, tak będzie jej wygodniej i mniej się będzie bała...

Metztli

Proszę zostań...chce bys tu byl*rzekla cicho....ja juz nie moge Frey...juz nie moge lzy poplynely jej po policzkach

Arthas Lionheart

Eee...*spojrzał łagodnie na żone*Dobrze...*uśmiechnoł się po czym powoli usiadł za Metz*

Frey

- Wiem, ze boli, ale zaraz pzrejdzie... *spojrzała na nia uwaznie* - Wody odeszły razem z krwią, to znaczy, że zaraz się zacznie... *krzyknęła i zakrywszy jej nogi prześcieradłem suknię pod nim jej wysoko na brzuch podciągnęła* - A teraz przyj, tylko spokojnie, ale mocno... *jej głos brzmiał łagodnie i uspokajająco*

Metztli

*Oddychala szybko i nieregularnie. Czula ze nie potrwa to dugo lecz bza juz wzczerpana bolem*Nie dam rady*lzy mieszaly sie z kropelkami potu z jej czola.resztkami sil zaczela przec zamzkajac przy tym oczy*

Arthas Lionheart

*Elf delikatnie położył dłoń na dłoni damy nie odwracając się*Dasz rade...*powiedział ciepłym głosem i spokojnym*

Metztli

*ujela dlon Elfa w swa i zacisnela ja mocno*jeszcz tzlko troche*przekonzwala sama siebie lekko nieprzytomnym glosem*

Frey

- Art pomóż jej, mów do niej i trzymaj mocno za ręce, to pomaga... *podbiegła i ręce ww wrzątku umyła, a potem nóż ze stołu wzięła i do łóżka podeszła, po czym ręce pod prześcieradło włożyła* - A teraz przyj z całej siły, a potem będziesz mogła sobie zemdleć, a teraz przyj... *krzyknęła*

Metztli

*wiela gleboki oddech i zaczela krzyczec z bolu wkladajac cala swa energie w to ostatnie parcie. Po chwili opadla na lozko zemdlona*