Świątynia Frey - Miejsce Wytchnienia i Odpoczynku

Shudri · Gość

*Zastanowił się przez moment, puścił kobietę. Usiadł obok niej* Trudno, zawsze można spróbować odmienić los, nawet jeśli jest to mało prawie niemożliwe. *Westchnoł, rozejrzał się niespokojnie* Nie lubię lasów *stwierdził. Sięgnoł do wiszącego przy pasie bukłaka, uniusł go, i wyciągnoł w strone kobiety* Proszę, ugasi twoje pragnienie. * Naczynie pachniało miłym zapachem egzotycznych owoców *

Frey

Czy śmierć boli Shu*zapytała patrząc na niego pustym i zimnym wzrokiem*

Shudri · Gość

*Zmarszczył brwi, spojrzał w dal* Czy boli... zalerzy o jakim bólu mówisz... *Wzrok przeżucił niżej, na ziemię pod sobą* Jeśli zginąć ci przyjdzie z honorem splamionym, męka to straszna. Jeśli umierać masz za kogoś, życie swe poświęcić dla niego, radość twe serce wypełniać powinna . Jeśli masz odkupić winy, zginąć w walce, miałeś jakiś cel, spełniłeś swoje przyżeczenie kosztem życia... bólu nie ma. lecz... świadomość, że tu- na ziemi, zostali przyjaciele, na którym ci zalerzało... *Urwał nagle* Frey... nie opuszczaj nas. Potrzebujemy Cię *Spojrzał na Boginię* Twemu dziecku będzie potrzebna matka, Tristianowi siostra, Gildi będzie trzeba kobiety takiej jak ty. Jeśli prosić cię mogę, zostań. To co było, jest za nami. Czeka na nas przyszłość.

Frey

On odszedł, po co mam żyć sama, opuszczona, niepotrzebna *szepnęła cicho* Bez miłości, bez niego. Nie umiem tak, nie umiem Shu...*jej oczy nadal były puste, tylko łzy świadczyły o tym w jakim złym stanie było jej serce*

Shudri · Gość

Nie jesteś sama *Rzekł stanowczo* Twój brat, Gabriel, ja. Jesteśmy z tobą, choć niekiedy jest to trudne. Jestem przy tobie, wystarczy powiedzieć *Uśmiechnoł się przyjaźnie*

Frey

Ale ty Shu mi go nie zastąpisz, choć me uczucia co do was dwóch są zbliżone *szepnęła rumieniąc się znowu* To jednak my nigdy...... *spuściła głowę nisko, a ból znowu powrócił*

Shudri · Gość

Nie byliśmy tak blisko *Dokończył* Nie śmiałbym choć próbować, to co było między wami to nie moja sprawa. Wiec jednak, że masz we mnie przyjaciela *Rozejrzał się po lesie, zwrócił do kobiety* Chciałabyś już wracać?

Frey

*Jego słowa zabolały ją bardzo, ale próbowała tego po sobie nie okazać* Tak *szepnęła pełna bólu* Tylko iść nie mogę, bo .... *spuściła głowę zawstydzona* Idź Shu, a ja jakoś sobie poradzę *doddała cicho*

Shudri · Gość

*Zmarszczył brwi* Czy naprawdę sądzisz, że pójdę bez ciebie? *Spojrzał na nią, ujoł jej rękę* Stało Ci się coś?

Frey

Idź błagam cię, bo mnie bardzo boli i iść nie mogę *szepnęła cichutko* Jak przestanie to wstanę i wrócę do Świątyni, a ty już idź, proszę... *dodała błagalnie, bo i tak było jej przed nim wstyd*

Shudri · Gość

*Rozważał chwilę, lecz w końcu podjoł decyzję. Powstał, podszedł bliżej kobiety. Pochylił się i wzioł ją w ramiona, stanoł pewnie, bez wysiłku. Ruszył w kierunku skąd przybył, kierując się w miejsca wydeptane wcześniej przez samego siebie*

Frey

*Wtuliła się w niego mocno* Dziękuje Shu *szepnęła łagodnie* Ale nie musisz, wszak ciężka jestem *dodała szybko*

Shudri · Gość

*Uśmiechnoł się tylko, nie odpowiedział. W pewnym momencie przystanoł na chwilę, rozglądając się bacznie. Po chwili dostrzegł miejsce w którym się wywrócił, świadczyły o tym porozrzucane wszędzie listki i kępy mchów. Starannie ominoł pechowy korzeń, ruszył dalej*

Frey

Gdzie teraz *zapytała ciekawie nadal się do niego tuląc*

Shudri · Gość

Tędy *Wskazał głową miejsce, gdzie była złamana sporej wielkości gałąź. Gdy wyłonili się zza wielkiego świerku dało się dostrzec część dachu któregoś budynku. Przebyli jeszcze niedługi odcinek drogi, a coraz więcej promieni słonecznych przemykało się pomiędzy gałęziami. W miarę upływu czasu drzewa powoli stawały się coraz rzadsze, asz wkońcu las się skończył. Krasnolud odetchnoł z ulgą, skierował się w strone świątyni*